wtorek, 18 stycznia 2011

Ciastka Cypriana



Rozmawiałam z Roksany Cypkiem przez Skypa tak sobie o różnych smacznych rzeczach i z tego rozmawiania wyszły nam ciastka. Właściwie ciastka dość niesamowite ponieważ  od początku do końca nie wiedziałam czy robię je tak jak powinnam. Cypek najpierw podyktował mi składniki, potem powoli czytał sposób wykonania a ja pisałam skróty żeby zapamiętać wszystko jak należy. Przepis pochodzi z książki "Dzieci Gotują" którą Cypek dostał od Cioci Haliny. Na końcu tego dyktowania między Londynem a Gdańskiem mieliśmy w składnikach miód, który nie bardzo wiedzieliśmy do czego należy dodać jednak Cypek już bardzo dobrze czyta i błyskawicznie znalazł odpowiedni fragment, w którym było napisane co z tym nieszczęsnym miodkiem zrobić.
Przepis prosty a mnie jeszcze udało się go skrócić ponieważ nie przepadam za ucieraniem masła ręcznym robotem i od dawna gdy robię ciasta rozpuszczam masło w garnuszku i letnie wlewam do masy. Tu zastosowałam ten sam sposób a efekt przeszedł moje oczekiwania. Ciastka są pyszne, ze szklanką zimnego mleka smakują jeszcze lepiej. Wykonanie proste i bałaganu za dużego w kuchni też nie zrobiłam. Polecam 



Składniki:
0,5 kg mąki
2 tabliczki białej czekolady
2 tabliczki ciemnej czekolady (może być mleczna ale gorzka smaczniejsza)
2 jajka
1 paczuszka suszonych drożdży
cukier waniliowy lub esencja waniliowa
1 kostka masła (25 dkg)
2 łyżki miodu
½ szkl śmietany 30% (może być mleko świat się nie zawali)
1 szkl. cukru



Rozpuściłam w rondelku białą czekoladę, miód, masło i słodką śmietankę cały czas mieszając potem dodałam szklankę cukru i esencję waniliową. 
Powoli ogrzewać żeby się dziadostwo nie przypaliło.
Zostawiłam to do ostygnięcia na balkonie. Pachnie niesamowicie i kusi żeby bez przerwy paluchy do tego wkładać.
Masa musi ostygnąć żeby dało się do niej wbić te 2 jajka, jak będzie za ciepła to szlak trafi całą robotę.
Do miski wsypujemy mąkę i drożdże mieszamy i wlewamy słodką masę mieszając wszystko mikserem tak z 10 minut. W mieszaniu ciast drożdżowych chodzi o to żeby dostało się do niego dużo powietrza, więc mieszanie jest niezbędne.
Masa wygląda mało zachęcająco, ale nie ma się, co przejmować wystarczy, że ja miałam stres, wam uczciwie mówię – z tego błota będą ciastka. Po wymieszaniu dodać pociętą na kawałki ciemną czekoladę. Wielkość kawałków tak mniej więcej jak rodzynki ( informacja dla perfekcjonistów 0,5cmx0,5cm )
Teraz już nie robotem a łyżką wszystko wymieszać i zostawić w ciepłym miejscu na 1 godzinę.
Nie ma się, co spodziewać, że wyrośnie jak baba na Wielkanoc, nic z tego od tak sobie zabulgocze i po wszystkim. Nadal proszę nie wpadać w panikę. Piekarnik nagrzany tak do 180 stopni, blaszka wyłożona papierem do pieczenia i do roboty. Małą łyżeczką nakładać błoto na blaszkę zostawiając odstępy żeby się nie posklejało jak się zacznie piec. 
Nie wyrównywać, nie głaskać, nie szaleć. Stawiać kleksy jak mewy na molo w Sopocie i do piekarnika na 10 minut. Patrzeć i obserwować, każdy ma inny piekarnik. Jak się zrobią złote i będą nieziemsko pachnieć wyciągać i wkładać następne. 
Mam dwie takie płaskie blachy, więc szło to u mnie prawie taśmowo. Pierwsze zrobiłam za duże, bo z łychy, ale małą łyżeczką do herbaty szło o wiele lepiej.
Są naprawdę smaczne i co dla mnie najważniejsze nie mają w składzie proszku do pieczenia.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz